Reżyser amator z Wilejki
Plaża w okolicach Wejherowa, puste wydmy, dwójka aktorów, kilka osób w ekipie, za kamerą pisarz, kinowy amator. Budżet 10 tys. zł, chyba najniższy w historii polskiego kina, popaździernikowy nastrój, rozczarowanie socrealizmem. A do tego samotność i ból wspomnień.
Tak powstał „Ostatni dzień lata". Skromne dzieło, które wyprzedziło swój czas: narodziło się w 1958 roku, gdy twórcy francuskiej Nowej Fali dopiero ruszali na plan. „Hiroszimę, moją miłość" Resnais pokazał rok później, „Do utraty tchu" Godarda weszło na ekrany dwa lata później.
U Konwickiego na pustej plaży spotkały się dwa ludzkie wraki. Chłopak – bardzo młody, ale już rozczarowany życiem w kłamstwie, i dojrzała kobieta nosząca w sobie wspomnienie wojny. Nie mieli nawet imion. Ona, On. Wypalenie nie pozwalało im zbliżyć się do siebie, choć rozpaczliwie tego pragnęli. W tamtym pokoleniu takiego bólu doświadczano co dzień. Muzykę do „Ostatniego dnia lata" przygotował Adam Pawlikowski, tragiczny dowódca AK z „Popiołu i diamentu" Wajdy, sam cierpiący na manię prześladowczą.
– „Ostatni dzień lata" był cezurą w moim życiu, która przypadła na okres zmiany w życiu całego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta